~ Perspektywa Katie.
w tle.
- K..kate. kręci mi się w głowie.. – Wymamrotała.
- ALEX ?! ALEX ?! CO CI JEST ?! Alex mów do mnie! ALEX? – krzyczałam. Ale to nic nie dało. Upadła. Do pokoju wbiegli chłopcy. Niall zadzwonił po karetkę a ja szarpałam ją za ubranie i płakałam. Jak nigdy dotąd. Bałam się o nią..
- Katie! Wstań proszę Cię! – krzyczał Zayn.
- Zostaw mnie! – wrzasnęłam i dalej klęczałam przy mojej małej bladej siostrzyczce dopóki nie zabrali jej funkcjonariusze pogotowia..
**
- Hej, Kat. Wstawaj – usłyszałam cichy szept Liama.
- Nie, zostaw mnie – mruknęłam.
- Kate proszę Cię. Minęły trzy tygodnie. Musisz w końcu wyjść z tego łóżka. Zrób to dla mnie.. Albo dla Alex. – powiedział wcześniej siadając na moim łóżku.
- Daj mi piętnaście minut – powiedziałam cicho a Li wyszedł z mojego pokoju.
Podeszłam do mojej szafy wyciągnęłam z niej rurki i biały top na ramiączkach. Na to narzuciłam tylko kremowy sweterek włosy spięłam w wysokiego koka po czym zeszłam na dół.
- O proszę nasz zombie wstał – zaśmiał się Lou.
Od razu spiorunowałam go spojrzeniem. – tak wstałam. I już tego żałuje – zaśmiałam się i podążyłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki pomarańczowy sok i nutelle. Usiadłam na blacie kuchennym i zaczęłam konsumować.
- Hej Katie – usłyszałam zachrypnięty głos Zayna oraz woń papierosów i jego wody kolońskiej, którą kupiłam mu na urodziny.
- Cześć – powiedziałam obojętnie. Nie patrząc w jego stronę.
- Teraz tak będą wyglądać nasze rozmowy? – zapytał stając po drugiej stronie kuchni z kubkiem kawy w ręku.
- Zayn.. Myślałam, że chodź ty mnie zrozumiesz – powiedziałam cicho.
- Kate ja Cię rozumiem. Ale musisz żyć normalnie. Kiedy ostatnio byłaś poza domem? Kiedy ostatnio byłaś na zakupach, huh? – zaczął zadawać te cholerne pytania.
- Przestań – szepnęłam.
- No proszę powiedz. Kiedy ty wgl ostatnio gdzieś byłaś? Co? – Pytał dalej.
- PRZESTAŃ! Nie rozumiesz, że nie chce? Nie potrafie? A może zwyczajnie się boje, co? No nie pomyślałeś. To teraz Ci to kurwa uświadomie! NIE WYJDĘ Z DOMU . Rozumiesz? Nie i koniec! Mam dość kurwa tego, że każdy z was narzuca mi swoje racje. Okej troszczycie się o mnie jestem wam za do wdzięczna, ale teraz to już przegiąłeś! Nie wiesz, co mi jest. NIKT Z WAS NIE WIE. I raczej nigdy się nie dowie, więc z całym szacunkiem daj mi święty spokój! – wykrzyczałam wszystko co leżało mi na sercu. Nie zważając na chłopaków, który się zbiegli wyszłam z kuchni i szybko skierowałam się do swojego pokoju ówcześnie się w nim zamykając. Siadłam na łóżku i po moich policzkach leciały gorące i gorzkie łzy. Sięgnęłam do szafki po żyletkę. Chwile pobawiłam się nią w rękach a potem? Potem zadawałam sobie kolejne i kolejne cięcia które mnie uszczęśliwiały.
- Kat! Otwórz, proszę! – do moich drzwi dobijał się nie jaki Liam Payne.
- Nie – syknęłam wycierając łzy. Miałam ich centralnie w dupie. Co? Może mam ich jeszcze przepraszać, że jestem pierdolnięta? O nie, co to to nie..
- Katie.. Proszę – słyszałam jak łamie mu się głos.
- Po co? Żebyś teraz się na mnie darł? – zapytałam, chowając żyletkę.
- Wiesz, że tak nie będzie. – odparł.
- Liam, kłamiesz. Wiesz, co? Nie chce żyć – powiedziałam cicho z nadzieją, że mnie nie usłyszy – nie mam, dla kogo – dodałam jeszcze ciszej.
- Dla mnie – wyszeptał. – Dla mnie.. Rozumiesz?! – dodał i uderzył w drzwi pięścią.
Z moich oczu poleciały łzy.. Nie smutku, lecz szczęścia.
- Proszę Cię otwórz te cholerne drzwi.. – w jego głosie słyszałam smutek.. Nawet i rozpacz.
Powoli podeszłam do drzwi przekręciłam kluczyk i lekko nacisnęłam klamkę. Stał przede mną podparty jedną ręką o framugę drzwi. Jego głowa była spuszczona w dół..
- Liam? – zapytałam patrząc jak jego głowa się podnosi. Teraz patrzyliśmy sobie w oczy.
Wystawiłam swoją ręke na wysokość swojej głowy Liam zrobił to samo i po chwili nasze ręce stanowiły jedność.
- together? – zapytałam.
- forever – odpowiedział. Na moich ustach zagościł szeroki uśmiech. Po chwili byłam już w ramionach Liama. Mogłam tak zostać do końca życia. Czułam się taka.. Bezpieczna? Po raz pierwszy czułam się w stu procentach bezpieczna..
**
- Kate? Jesteś już gotowa? – Zapytał Niall wchodząc do mojego pokoju.
- Tak już idę – uśmiechnęłam się.
- Umm, a możemy pogadać? – zapytał niepewnie.
- Jasne. Mów o co chodzi – powiedziałam i poklepałam miejsce obok siebie na łóżku.
- No bo. Albo nie ważne – powiedział zrezygnowany i chciał się wycofać.
- Ee Horanek wróć! – zaśmiałam się – zacząłeś to dokończ – dodałam.
- No ja ten no bo wiesz ja i ten – zaczął się jąkać.
- No wyartykułuj w końcu – pośpieszyłam Go.
- Bo ja kocham Alex – zarumienił się lekko.
- Oooooooo! Jak słodko – uśmiechnęłam się.
- Co masz na myśli? – zdziwił się.
- Jeżeli chcesz zapytać czy masz szanse. To nic Ci nie powiem. Postaraj się troche a sam się przekonasz – uśmiechnęłam się. – No dobra zbieramy się chodź – poklepałam go po nodze i zeszliśmy po schodach na dół.
- Już każdy jest? To lecimy! – krzyknął Louis. Po około trzydziestu minutach byliśmy pod szpitalem. Wszyscy jak strzały wlecieliśmy do środka.
- Przepraszam, gdzie znajdziemy Alex Carter? – Zapytał Hazza.
- Sala trzysta pięć – powiedziała gruba pielęgniarka.
- Dobra to wy idźcie do Lexi a ja pójde po kawe – uśmiechnęłam się do chłopaków i udałam się w strone bufetu. Po kilku minutach wyszłam stamtąd z siedmioma kawami. Przemierzałam korytarz gdy nagle zobaczyłam Nialla i Alex. Rozmawiających. Boże wyglądali tak uroczo.. Awwww! Podeszłam odrobine bliżej aby słyszeć co mówią.
- No to o czym chciałeś ze mną porozmawiać? – zapytała uśmiechnięta Alex.
- Nie wiem jak zacząć ale.. – wydukał Horan i złapał ją za rękę. – Chce żebyś wiedziała, że kocham Cię.. Kocham Cię od samego początku. Kiedy tylko Cię zobaczyłem, rozumiesz? – zapytał patrząc w jej oczy. Po policzkach Alex zaczęły lecieć pojedyncze łzy.
- Też Cię kocham Niall.. – wyszeptała. To było takie cholernie słodkie. Chwile później złączyli swoje usta w czułym pocałunku.
- Brawo Horan! – krzyknęłam uśmiechnięta.
- Katie.. – wyszeptała Olka.
- Hej siostrzyczko – przytuliłam ją.
- Tęskniłam za tobą – powiedziała cicho.
- Ja też. – zaśmiałam się nerwowo i z moich oczu popłynęły łzy.
- Nie płacz idiotko – wytarła moje łzy.
- Łatwo Ci kurwa mówić baranie – poczochrałam jej włosy.
- Czyli co? Już zgoda? – zapytał uśmiechnięty Zayn.
- Jak na razie – odparła Alex i zaczęła przytulać każdego z osobna.
Nawet nie zorientowałam się kiedy Liam stanął przy mnie.
- Wiedziałem, że się pogodzicie – powiedział i objął mnie ramieniem.
Teraz będzie dobrze.. Musi być dobrze.
Od Autorek:
No i jest piąty :) dziękujemy za miłe słowa :3
Nie jestem pewna czy wiecie więc informuje
Jeżeli jest pisane z perspektywy Kate to pisze ja sehipserkase
A jeżeli z perspektywy Alex to pisze Chruum
Pozdrawiam ~ Katie xoxo.
piątek, 25 stycznia 2013
wtorek, 15 stycznia 2013
Rozdział 4.
Szłam szkolnym korytarzem ze spuszczoną głową. Nienawidzę
ludzi, nienawidzę tego miejsca. Nie będę dla nich sztucznie miła, gdy widzę te
wszystkie osoby mam wrażenie, że chcą mnie zniszczyć. Moja psychika siada, nie
wiem co się ze mną dzieje, ale wiem że to coś niedobrego i jeśli temu nie
zapobiegnę, będzie źle. Skręciłam w stronę schodów i to co zobaczyłam
przyprawiło mnie o dreszcze a mianowicie szkolna elita.
-Wszystko tylko nie oni. – Wyszeptałam po cichu.
- O nasz chudzielec.- Odezwała się ich przewodniczka –
Eleanor.
- O proszę uliczna szmata. – Miałam ochotę jej zajebać.. tak
podpowiadało mi moje „drugie ja”, Ale przecież nie będę marnowała swojej siły,
która już i tak jest na wyczerpaniu.
-
Licz się ze słowami.- Krzyknęła na cały korytarz.
Moje emocje były niedopisania. Byłam tak wkurwiona, że nie
wiedziałam co mam zrobić. Wyjebać jej? Czy może okazać resztki godności
zostawić szmatę w spokoju.
- To że jestem drobna nie znaczy że nie mogę ci wpierdolić.-
Uśmiechnęłam się szyderczo.
- Szmata! – No nie tego już za wiele.. moje ręce zacisnęły się w pięści ,a gdy już miałam wymierzyć jej cios w twarz na szczęście lub na nieszczęście ktoś złapał mnie za ramię
- Alex uspokój się. – Syknęła moja przyjaciółka PerrieByła niską blondynką z pięknym
uśmiechem. Jednym słowem potrafiła poprawić komuś humor, albo go zepsuć.
- To nie mój przyjaciel jest gejem.. –Zaśmiała się razem ze swoją elitą.
- Szmata! – No nie tego już za wiele.. moje ręce zacisnęły się w pięści ,a gdy już miałam wymierzyć jej cios w twarz na szczęście lub na nieszczęście ktoś złapał mnie za ramię
- Alex uspokój się. – Syknęła moja przyjaciółka Perrie
- To nie mój przyjaciel jest gejem.. –Zaśmiała się razem ze swoją elitą.
- A ja ci przypomnę, że twój eks rucha mojego przyjaciela –
Odszczekałam się jej na co Eleanor wyminęła mnie i Pezz wraz ze swoją watahą. -
Nigdy nie spotkałam tak fałszywej osoby jak Eleanor. Od razu z Kate
wiedziałyśmy, że nie pasuje do Louis’a.... Kate.. na samo to imię w oczach mam
łzy.
- Ej Lex ty płaczesz? – Spytała Pezz zatroskanym głosem.
- Co się z wami stało?- Zadała mi kolejne pytanie obejmując
mnie ramieniem.
- Nie wiem, to stało się z dnia na dzień, gdy tylko Kate
zaczęła ćpać nasze relacje się pogorszyły a ja? Zamiast jej pomóc dążyłam do idealnej
wersji siebie. – Zaśmiałam się lekko.
- Alex, tak nie może być, muszę Cię wyrwać z tego dennego
nastroju. Przyjdę dziś do Ciebie po 18. Pasuje?
- Jasne. – Uśmiechnęłam się.
- Dobra mała, ja zwijam na WOS, bo znowu mnie opierdoli że
się spóźniam. – Przytuliła mnie i pobiegła w stronę swojej klasy. A ja? Stałam
oparta o ścianę i rozmyślałam o swoim pojebanym życiu.
***
Minęło już 5 lekcji.. kolejny przystanek? Fizyka. Walnęłam
się z otwartej dłoni w czoło i sięgnęłam po plecak z zamiarem wyciągnięcia z niego wody. A co zamiast niej znalazłam?
-Chipsy.
-Zapierdolę. Tego.
Horana.- Rzuciłam się wkurwiona na swój
telefon wystukując numer Niall’a.
- Halo? –Gdy tylko go usłyszałam chciałam rzucić wszystko i
go przytulić. Tak po prostu.. dla zasady. Ale nie o tym teraz myślę.
- CO TO DO KURWY MA BYĆ ?! – Krzyknęłam zdenerwowana.
- Ale, że co mysiu pysiu? – Zaśmiał się.
- Nie wkurwiaj mnie Horan, czego wrzuciłeś mi te chipsy i
wyjąłeś wodę?! – Krzyknęłam.
- Że niby ja? – Czy on sobie kurwa kpi?
- Nie kurwa duch Święty przyszedł i zamienił wodę w chipsy. –Rzuciłam sarkastycznie.
- Już się tak żabko nie denerwuj, złość piękności szkodzi.- W co on sobie pogrywa? Myśli że tym coś zdobędzie? Taki chuj.
- Że niby ja? – Czy on sobie kurwa kpi?
- Nie kurwa duch Święty przyszedł i zamienił wodę w chipsy. –Rzuciłam sarkastycznie.
- Już się tak żabko nie denerwuj, złość piękności szkodzi.- W co on sobie pogrywa? Myśli że tym coś zdobędzie? Taki chuj.
- Niall’u Jamesie Horanie jak przyjdę to ci tak przyjebie,
że nie wstaniesz..
- No dobrze to ja ale nie bądź taka agresywna, jedna mi
wystarczy. Już mi dzisiaj przyjebała bo nie podałem jej soku. – Parsknął
śmiechem.
- Widzę, że mojej siostrzyce wraca humorek. Dobra pedale
spadam na Fizykę, cześć. – Po tych słowach rozłączyłam się i pobiegłam w stronę
sali po drodze wyrzucając chipsy do śmietnika.
***
Siedziałam w swoim pokoju, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
– Perrie – pomyślałam i szybko zbiegłam na dół, otworzyć swojej przyjaciółce
drzwi.
- PARTY TIME- Krzyknęła Pezz.
- PEEEEEEEEEEERRIEEEEEEEEE! – Usłyszałam głos Zayn’a
- -Zaczęło się kurwa. – Mruknęłam przewracając teatralnie
oczyma. Słodka Perrie zaczęła obdarowywać swojego chłopaka pocałunkami a mi
zbierało się na rzygi. To takie słodkie że aż przesłodkie.
- Skończyliście już? – Spytałam.
- Tak a teraz chodź na górę.- Odpowiedziała mi Pezz podążając w stronę mojego pokoju.
- Tak a teraz chodź na górę.- Odpowiedziała mi Pezz podążając w stronę mojego pokoju.
Czas mijał cholernie szybko. Poraz pierwszy od miesiąca tak
dobrze się bawiłam. Zapomniałam o wszystkich problemach i mojej chorobie.
Perrie to jeden z lepszych darów od Boga którymi zostałam obdarowana. Szczerze
dziękuję, że Pezz nie brak 5 klepki i można z nią normalnie pogadać.
- Ej Alex mam pomysł. Siedź tutaj i nie ruszaj się proszę. –
Zaczęła wymachiwać mi palcem przed twarzą a potem momentalnie wybiegła z
pokoju.
- Okej? – Odpowiedziałam niepewnie rzucając się na łóżko.
*z
Perspektywy Perrie*
Podeszłam do drzwi Kate, ugh kuźwa raz kozie śmierć. Może
się uda a może nie.
- Cześć Katie. – Podeszłam do niej jak gdyby nigdy nic i
pocałowałam ją w policzek.
- Cześć Pers. – Kate uśmiechnęła się promiennie i poklepała
bordowy fotel, który stał obok jej łóżka. Bałam się coś powiedzieć żebym nie
spierdoliła tego na starcie.
- tylko na mnie nie wrzeszcz.- Odezwałam się cicho- Chcę, a nawet cholernie chcę żebyś pogodziła się z Alex. Nawet nie wiesz jak mnie to boli kiedy się kłócicie! Po co wam te kłótnie? Jesteś starsza.. i powinnaś mieć więcej oleju w głowie no nie? Odpuść jej, wiesz że już jest na skraju wytrzymania... z resztą ty też. Ale co cię to interesuje, jesteś wielką Kate Carter i masz na wszystko wyjebane. – Skarciłam się w myślach, Perrie idiotko, na chuj to wszystko mówiłaś?!
- Wybacz, jeśli cię uraziłam.- Dopowiedziałam i oparłam głowę o swoje kolana.
- Miło, że tak o mnie myślisz, ale zrozum Alex ma mnie w dupie więc i wicewersa nie będę dla niej sztucznie miła.- Krzyknęła a z jej oczu poleciały łzy.
- Ciesz się że posiadam w telefonie coś takiego jak dyktafon. –Na mojej twarzy pojawił się wielki banan.
- Co masz na myśli?
- To- Odparłam i rzuciłam jej telefon na łóżko. – Nagranie 4 posłuchaj.- Wstałam z fotelu ucałowałam jej policzek na pożegnanie i ruszyłam w stronę pokoju Alex.
- tylko na mnie nie wrzeszcz.- Odezwałam się cicho- Chcę, a nawet cholernie chcę żebyś pogodziła się z Alex. Nawet nie wiesz jak mnie to boli kiedy się kłócicie! Po co wam te kłótnie? Jesteś starsza.. i powinnaś mieć więcej oleju w głowie no nie? Odpuść jej, wiesz że już jest na skraju wytrzymania... z resztą ty też. Ale co cię to interesuje, jesteś wielką Kate Carter i masz na wszystko wyjebane. – Skarciłam się w myślach, Perrie idiotko, na chuj to wszystko mówiłaś?!
- Wybacz, jeśli cię uraziłam.- Dopowiedziałam i oparłam głowę o swoje kolana.
- Miło, że tak o mnie myślisz, ale zrozum Alex ma mnie w dupie więc i wicewersa nie będę dla niej sztucznie miła.- Krzyknęła a z jej oczu poleciały łzy.
- Ciesz się że posiadam w telefonie coś takiego jak dyktafon. –Na mojej twarzy pojawił się wielki banan.
- Co masz na myśli?
- To- Odparłam i rzuciłam jej telefon na łóżko. – Nagranie 4 posłuchaj.- Wstałam z fotelu ucałowałam jej policzek na pożegnanie i ruszyłam w stronę pokoju Alex.
***.
Pespektywa Alex.
-Boże Perrie ogarnij się! Co ty odpierdalasz? Złaź z tej
szafki! Nie jesteś małpą!- Krzyczałam. Dziwne że jeszcze byłam w stanie wydać z siebie jakiekolwiek słowo, coraz większe zawroty głowy doprowadzały mnie do szału. Jeśli wytrwam dzisiejszy dzień do końca zmienie się, Obiecuję, tylko proszę daj mi przeżyć.
-Ok. zanotuję to sobie.. nie dawać Perrie alko. Nigdy
więcej.
- Też cię Kocham.- Podeszła i przytuliła mnie tak mocno jak
jeszcze nigdy, chyba zaraz wyjdą mi flaki.
- Hej. – Usłyszałam zza drzwi głos Kate.
- Ym co ty tu robisz? – Zapytałam się jej niepewnie.
- Słuchaj Alex, chcę cię przeprosić. Na chuj nam te kłótnie?
Za każdym razem to samo. –Po tych słowach Katie podeszła bliżej.
- Nie rozumiem o czym mówisz – Syknęłam.
- Jezu Alex skończ. Nie udawaj zimnej suki. Nigdy nią nie
byłaś i nie będziesz. – Krzyknęła.
- K.kate. kręci mi się w głowie.. – Wymamrotałam.
- ALEX ?! ALEX ?! CO CI JEST ?!- Krzyczała Kate. – Alex mów do mnie!
ALEX? Nie kontaktowałam, upadłam na ziemię. Jedyne co słyszałam to krzyk i
płacz Kate.Od Autorki : No i mamy kolejny rozdział, wiem nie wyszedł mi no ale cóż :)
CZYTASZ KOMENTUJESZ ;)
środa, 9 stycznia 2013
rozdział 3.
* Perspektywa Kate włącz
Kolejny dzień, kolejne kłótnie z Alex i chłopakami. Japierdole dłużej tak nie pociągnę..
- Katie? Śpisz? – usłyszałam szept Liama.
- Nie kurwa, powieki oglądam – zaśmiałam się i usiadłam na
łóżku. - siadaj – powiedziałam i poklepałam miejsce obok siebie.
- Co się z wami stało, huh? – zapytał patrząc w moje sine
oczy.
- Z kim? – zaczęłam udawać idiotkę.
- Nie udawaj. Z tobą i Alex. Gdzie podziały się te siostry
które zauroczyły nas sobą w Warszawie.? Gdzie nasze dawne Katie i Alex. Te
które nie mogły wytrzymać bez siebie ani chwili? Te dziewczyny które mówił
„Jebać to, życie toczy się dalej” lub „Uśmiechnij się. Jutro będzie gorzej”? –
zaczął bombardować mnie milionem pytań na sekunde. A każde jego słowo dobijało
mnie niemiłosiernie.
- Liam, proszę przestań! – krzyknęłam nakrywając się kołdrą
po samą głowe. Mimowolnie z moich oczu polecały łzy. Tęsknie za dawną Alex. Za
jej uśmiechem idiotycznymi żartami.
Poczułam, że ktoś wgramolił mi się pod kołdrę tak to był
kochany Liaś który ogrzał mnie swoim ciepłym ciałem. No właśnie, dlaczego On
zawsze był taki ciepły a np. Ja nie. Dziwne.
Poczułam jak obejmuje mnie swoim ramieniem. Cicho
szlochnęłam.
- Coś nie tak? – zapytał unosząc się na łokciu.
- Wszystko jest nie tak Liam rozumiesz? – powiedziałam
wycierając moje policzki. Nie odezwał się ani słowem tylko delikatnie nachylił
się nade mną i musną mnie swoimi wargami. Odwróciłam głowe.
- Liam, nie. Przepraszam.. – wyszeptałam
- Nie to ja przepraszam nie powinienem – powiedział cicho i
chciał wstać.
- Ej, poczekaj zostań przynajmniej będzie mi Ciepło –
złapałam go za ramie i lekko się uśmiechnęłam.
*
- Wróciłam! – obudził mnie krzyk mojej siostry. Co
śmieszniejsze Liam dalej spał jak zabity. Powoli wyswobodziłam się z jego objęć
i zeszłam na dół po jakiś sok czy inny napój. Na schodach spotkałam Alex.
- Hej – rzuciłam w miare normalnie.
- Siema – powiedziała oschle a po chwili słyszałam jebnięcie
drzwiami. Świetnie Kate, cudownie. PO JAKĄ KURWE JA WSPOMINAŁAM O TEJ TERAPII.
- ALGALAGABUU! – wrzasnął Lou a mi serce podeszło do gardła.
- Louis debilu! Mnie nie.. – ugryzłam się w język.
- Że co? – zdziwił się.
- Ee, nie nic nic. – mruknęłam i pobiegłam szybko do pokoju.
No tak zaczął się mój kochany atak. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe i
oddychałam na tyle ciężko, że zbudziłam Liama.
- Kate? Cholera jasna Katie co się dzieje? – krzyknął
przerażony klękając obok mnie.
- Li..Li..Liam bez względu na to co się teraz stanie nie
wołaj nikogo tylko przy mnie bądź – ledwo co powiedziałam przez te duszności.
Moje ręce zaczęły się niemiłosiernie telepać a z moich oczu leciały łzy.
- Prze.. przeraszam. – powiedziałam i popatrzyłam na niego.
Był przerażony bardziej odemnie.
- Cii, jestem przy tobie – powiedział i złapał mnie za ręce.
W tym momencie zaczęłam słyszeć szepty.. Czyli „Uciekaj stąd” w trzystu różnych
językach. Zatkałam uszy ale nic to nie dało. Teraz telepałam się cała Liam
objął mnie a ja schowałam się w jego bluzie.
- Ktoś przed nami stoi.. – mówiłam starając brać równomierne
oddechy.
- Katie, skarbie nikogo tu nie ma – powiedział i pocałował
mnie w czoło. Po około dziesięciu minutach mi przeszło.
- Liam pość mnie, musze do łazienki – powiedziałam i szybko
zerwałam się z miejsca. Dobrze, że miałam pokój z łazienką. Zaczęłam oddawać
cały dzisiejszy asortyment, który zjadłam. To było dziwne bo nigdy wcześniej
tak nie miałam.
- To.. To kolejna faza ataku? – zapytał przerażony trzymając
mi włosy.
- N.. nie. Ni.. Nigdy T..t..tak nie miałam – wydukałam. Kiedy
już bez kitu nie miałam czym rzygać no chyba, że wnętrznościami.. wytarłam
twarz spuściłam wode i umyłam dokładnie zęby.
- Kate, co to było do cholery? – zapytał kiedy pomógł
doczłapać mi się do łóżka.
- Zawołaj Alex, proszę – wychrypiałam i po chwili w moich
drzwiach stała chudzina..
- Atak, poważy. Liam przy nim był – powiedziałam siadając na
łóżku.
- O kurwa, ej masz leki? – zapytała przejęta.
- No jeszcze. – odparłam.
- Może znowu się naćpałaś? – zapytała. O NIE KURWA
PRZEGIEŁA.
- A może poszłam w twoje ślady i specjalnie wymuszałam rzygi
żeby schudnąć? – zadrwiłam. Jak zwykle Ona zaczyna Ja kończe.
- O nie, kurwa! Tego już za wiele. NIENAWIDZE CIĘ! –
wrzasnęła.
- i z wzajemnością kurwa! – odkrzyknęłam – wypierdalaj stąd.
Dzięki, że jesteś kochaną siostrzyczką! – krzyknęłam i odwróciłam się do niej
plecami.
- Suka! – syknęła.
- Nie musisz się przedstawiać, Katie jestem – rzuciłam a ona
trzasnęła drzwiami. Jak zwykle z naszej rozmowy wyszła chujnia z grzybnią.
- Dajcie mi wszyscy święty spokój – jęknęłam.
- Nawet ja? – usłyszałam miękki głos Zayna.
- Wszyscy z wyjątkiem Ciebie – uśmiechnęłam się ocierając
łzy.
- No już gadaj o co poszło. – powiedział wgramolając się pod
kołdre którą byłam przykryta. Objął mnie ramieniem a ja położyłam się na jego
torsie.
- O to co zawsze Zayn, o to co zawsze. – powiedziałam cicho
i zaczęłam szlochać.
- Cicho młoda. Już proszę nie płacz – gładził mnie po moich
włosach.
- łatwo Ci mówić. Ty nie kłócisz się z najbliższą osobą dla
Ciebie tak jak ja. – westchnęłam.
Nic nie odpowiedział tylko przytulił mnie mocno. Tak, tego
było mi trzeba wspólnego pomilczenia.
Od autorek;
Jest trzeci. :) Dziękujemy za miłe komentarze jest nam naprawdę przyjemnie je czytać ! :) Katie. xoxo
Od autorek;
Jest trzeci. :) Dziękujemy za miłe komentarze jest nam naprawdę przyjemnie je czytać ! :) Katie. xoxo
poniedziałek, 7 stycznia 2013
Rozdział 2.
* Z Perspektywy Alex *
"And all your little things.."Po incydencie z Niallem nie odzywamy się do siebie, huh trochę to trudne, gdyż mieszkamy razem. Mówi się trudno ryj nie szklanka nie zbije się, gorzej z uczuciami.. żałuję, że powiedziałam mu dlaczego się odchudzam. Podeszłam do lusterka i co widzę? Tłusta świnię, której życie wymyka się spod kontroli.. co widzę jeszcze? Swoją twarz.. której tak nienawidzę. Alex skończ te swoje pierdolenie i zejdź po tą wodę bo umrzesz z pragnienia.
-Fajną masz piżamkę- odezwała się moja zaćpana siostra Kate
.-A ta co? znowu się naćpała?- Syknęłam wyciągając z lodówki wodę.
-A ty co? Ile dni na głodówce?-Warknęła a jej ręce zacisnęły się w pięści.. Nie poznaję jej... kiedyś tak blisko a teraz tak daleko. Gdyby nie ćpała byłoby lepiej.. o wiele.
-Nie twój zasrany interes- Krzyknęłam i uderzyłam pięścią w ściane.
-Co tu się dzieje!? Kate na górę już!- Wywróciłam teatralnie oczyma, znowu wtrącił się kochany Liam.
-Nie uważasz że to sprawa między mną a moją siostrą?-Odchrząknęłam.
-Jeśli wy tak załatwiacie sprawy to życzę powodzenia.- Uśmiechnął się parszywie i odszedł.
**
Stałam przy szafie mierząc spodnie, wszystkie za luźne. Mój cel został osiągnięty. Schudłam wyniszczając przy tym swój organizm. W głowie miałam ciągle słowa Niall'a "Wyglądasz jak pierdolona anorektyczka wyglądasz obrzydliwie", nie mogę tego znieść. Robię wszystko by mu się przypodobać, a on ma mnie zasadniczo w dupie. Dobra Alex ogarnij się poraz kolejny w tym dniu. Wkońcu wybrałam zwykłe dresy bo tylko to nie spadało mi z tyłka. Przyjrzałam się w lustrze poraz kolejny, sińce pod oczami dodawały mi lat a przerzadzone włosy uczesałam w niechlujnego koka. Tak Alex tylko na to Cię stać. Jesteś marną podróbką szczęśliwego człowieka. Potrzeba mi kogoś dla kogo będę całym światem, potrzeba mi tych pierdolonych 36.6C przy sobie. Czy o tak dużo proszę?!
***
Siedziałam z Harrym w salonie, czasami myślałam że on jako jedyny potrafi mnie zrozumieć. Z Obrzydzeniem patrzyłam jak co chwilę sięga po kanapki, które następnie lądują w jego buzi. Obrzydza mnie to, jestem trzeci dzień na głodówce, żyję tylko wodą. Tak bardzo chciałabym coś zjeść,ale tego nie zrobię.. nie mogę.. przytyję. Hazz popatrzył się na mnie i podsunął pod nos kanapkę
-Jeśli jej nie zjesz, pomyśle że mnie nie lubisz. - wielki ucisk w gardle nie pozwalał mi nic powiedzieć, podstępna mała żmija.
-H..hazz nie mogę ..- Odpowiedziałam.
-MOŻESZ!- po tych słowach Harry wepchnął mi kanapkę do buzi.
-Hazz nienawidze Cię!- Mówiłam, przerzuwając kanapkę.
-A jednak jeszcze potrafisz jeść. - Uśmiechnął się szyderczo.
-Co nie zmienia faktu że cię nienawidzę! - Krzyknęłam śmiejąc się. Hazz uśmiechnął się i przybliżył do mnie spoglądając mi w oczy.
-Alex.. czego to robisz?- Na to pytanie w oczach stanęły mi łzy..
-Ja n..ni..nie potrafię inaczej, jestem za gruba..- wydukałam.
Hazz objął swoimi dłońmi moją małą twarz.
-Dla mnie jesteś idealna.. nie zmieniaj się.
-Nie klam proszę cię..- odpowiedziałam. Na te słowa Hazza przybliżył się jeszcze bardziej a następnie nasze usta złączyły się w pocałunku. CO CO ON WYPRAWIA?! Oderwałam się od niego wypowiadając ciche "przepraszam". Pocałowałam go w policzek i odeszlam.. poraz kolejny.
***
Szłam do swojego pokoju, który znajdował się obok Horana, pech czy przeznaczenie? Co ja pierdole. Głodówka uderza mi do głowy.
-yyymm. Alex?- Odezwał się ledwo usłyszalnie Niall.
-Czego chcesz?- Warknęłam od niechcenia i zatrzymałam się przy drzwiach do jego "komnaty".
-Możesz przyjść na chwilę?- Po tych słowach, dreszcze przeszły przez całe moje ciało.. Uśmiechnęłam się lekko zauważalnie i ruszyłam w stronę pokoju mojego przyjaciela..
Pokój Niall’a był bardzo przytulny. Ściany były w odcieniu karmelowym tak samo jak fotel w prawym kącie pokoju. Przy łóżku stała malutka szafka, w której trzymał książki i różne ‘ważne’ dla niego rzeczy. Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju. Przy drzwiach stała wielka szafa w odcieniu zieleni. No Horan nie spodziewałam się.. jednak umiesz się urządzić. Zaśmiałam się pod nosem. Wreszcie podeszłam do jego łóżka i usiadłam przy nim patrząc mu w oczy. Nie przeszkadzała mi ta cisza. Mogłabym godzinami patrzeć się w jego oczy, wydawały się takie radosne. Wkońcu oczy są zwierciadłem duszy, prawda? Z moich można wyczytać tylko pustkę. Ciszę przerwał Niall dukając coś pod nosem..
-Słuchaj, przepraszam cię za przedwczoraj.. nie chciałem.. po prostu.. błagam.. obiecaj mi.. – Z jego oczu poleciały łzy. Nie powiem zabolało mnie to.. osoba którą darzę wielkim uczuciem płacze..płacze przezemnie, to boli.. tak cholernie boli ..
–Błagam.. zacznij jeść.. nie chcę cię odwiedzać na cmentarzu.- Z moich oczu poleciały łzy a jedyne co potrafiłam zrobić to wtulić się w mojego przyjaciela. Dlaczego to tak boli? Dlaczego ranię bliskich? Nie chcę, ale nie potrafię inaczej. Czy dam radę pokonać swoje uzależnienie?
Nie wiem..
-Alex? – Odezwał się.
-Tak? –Popatrzyłam się na niego.
-Kocham cię.
-Ja Ciebie też, Niall.. –Uśmiechnęłam się i wtuliłam mocniej w przyjaciela.
No i mamy drugi rozdział. Wiem że miałam go dodać w piątek, ale jednak :)
Dziękuję również za tak miłe komentarze i już 3 obserwujących tego bloga. Jesteście kochani.
Oraz w komentarzach możecie zadawać pytania do bohaterów <3 ~Alex.
CZYTASZ? - KOMENTUJESZ.
sobota, 5 stycznia 2013
rozdział 1.
Z perspektywy Kate ~
włącz.
Siedziałam wraz z Alex i Lou w salonie. Bo podobno ktoś ma nas pilnować. Ta, pierdolenie o Szopenie. Jestem na głodzie już trzy dni. Telepią mi się ręce lecz staram się to ukryć. Chłopcy nie wiedzą o nas wszystkiego, Nie powiemy im o tym.. To tylko i wyłącznie nasza tajemnica.
- zjecie coś? – Zapytał uśmiechnęty Lou. Alex od razu mruknęła ‘nie’ a ja tylko pokiwałam przecząco głową. Nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowe czy jedzenie. Chciałam być sama i naćpać się. Znów poczuć ten błogi stan ukojenia..
- Louis, mogę iść do łazienki? – zapytałam z proszącą miną.
- Jasne ale Alex idzie z tobą – uśmiechnął się. NO ŚWIETNIE. Jeszcze mi jej brakowało do pilnowania. Ugh.. Szybko wstałyśmy i podążyłyśmy to ów pomieszczenia. Zamknęłam drzwi na kluczyk i odkręciłam wode aby nie było słychać naszej rozmowy.
- Tylko coś piśniesz a powiem im, że jesteś od tygodnia na głodówce – ostrzegłam ją odwijając nogawke moich szortów i wyciągając z szafki żyletkę robiąc kilka nowych krwawych śladów na nodze. Poczułam ukojenie..
- Katie, co się z nami stało? – zapytała po chwili ciszy – kiedyś byłyśmy nierozłączne a teraz? Teraz jedziemy się nawzajem. – powiedziała patrząc w zakrwawione kafelki.
- Nie wiem Olka, serio nie wiem. Od kiedy jesteśmy w Londynie coś pękło. – powiedziałam siadając na wannie. – Tęsknie, wiesz? – zapytałam pół łamiącym się głosem.
- Ja też tęsknie – uśmiechnęła się lekko. – pamię.. pamiętasz jakie byłyśmy te pięć, cztery lata temu? – zapytała niepewnie.
- Jasne, że pamiętam. True Direcitoners po tym jak Krzysiek mnie rzucił. – zaśmiałam się.
- Na zawsze oddane rocku a tu taka zmiana – dodała. Po raz pierwszy od miesiąca widzę, że moja siostra się uśmiecha.
- a pamiętasz jak na huśtawkach.. Rozkminiałyśmy jakby to było poznać chłopaków? Liczyć na rozmowe, przyjaźń czy coś więcej? – popatrzyłam na nią. Widziałam jak ma łzy w oczach.
- Pamiętam. To było piękne. Bez kłótni, bez problemów chorób.. A pamiętasz jak chciałyśmy cholernie ich koncert w Polsce? I okazało się, że nie przyjadą? Ale my nie traciłyśmy tej pierdolonej nadzieji. I to, jak napisałyśmy do nich? A oni nam odpowiedzieli? – powiedziała wycierając łze z policzka.
- O mój Boże.. Tak! Pamiętam jak wtedy płakałam, ze szczęścia.. – odparłam i w tym momencie z moich oczu popłynęły łzy.
- Kate, proszę nie płacz. – usiadła koło mnie i objęła mnie ramieniem.
- Ja już nie daje rady Alex, ja.. Ja jestem pieprzoną ćpunką.. Ja chce żeby było jak dalej kiedy miałam szesnaście a ty piętnaście lat.. Jak ich poznałyśmy na koncercie w Warszawie. Jak zaprosili nas na pizze.. – wyszeptałam co chwila ocierając zły pomieszane z tuszem do rzęs. – nie chce żebyś ty była chora.. Ja widze jak ty cierpisz.. Olka, młoda proszę Cię.. Idź na terapię. Ja też pójde – powiedziałam ale Alex? Ona natychmiast zerwała się z miejsca i zaczęła mówić podniesionym tonem.
- NIE! Rozumiesz NIE! Nie chce być znowu brzydka i gruba.. Tyle starań nie pójdzie na marne! – znowu spierdoliłam, poruszyłam temat tabu.. – a po za tym. Ty też możesz iść na leczenie a nie tylko ćpasz i się chlastasz siostrzyczko! – wrzasnęła na tyle głośno, że usłyszał to Lou.
- Alex, Katie otwórzcie te jebane drzwi! – krzyknął.
- Może i się chlastam! Ale nie jestem na głodówce od tygodnia i nie pije samej wody! – przekrzyknęłam ją z impetem otworzyłam drzwi wpadając na Louisa który złapał mnie za nadgarstek.
- Zostaw! – wrzasnęłam i wyrwałam się z jego uścisku. Chciałam być sama. Uciekłam do pokoju wcześniej zamykając drzwi. Podeszłam do szafki w której trzymałam dragi na tak zwaną „czarną godzine” wysypałam wszystkie na łóżko i napawałam się ich widokiem. Po chwili zaczęłam je łykac. Błogie ukojenie.. O taak, tego mi było trzeba.
- Kate! Otwórz te drzwi! – krzyczał Lou wraz z Hazzą.
- W dupe się ugryźcie! – odkrzyknęłam śmiejąc się w niebo głosy. Wszyscy są tak cholernie naiwni.. Myślą, że się zmienie.. Taki chuj, nie mam zamiaru. Nie mam po co, dlaczego a ni dla kogo. Co więcej Andy mnie zostawił dla jakiejś dmuchanej lali. Więc sory z frajerami nie pije. Sięgnęłam do szafki po żyletkę i znowu zaczęłam robić cięcia tym razem na nadgarstkach. Niby byłam naćpana ale pełna świadoma tego co robie.
- Kate, proszę otwórz to ja Zayn.. – usłyszałam głos mojego najlepszego przyjaciela.
- Przepraszam Zayn.. Nie mogę. – powiedziałam cicho wyrzucając od siebie żyletkę i pozostałe dragi.
- Katie, nie rób nic głupiego. Proszę.. Otwórz drzwi. Porozmawiamy – słyszałam jak łamie mu się głos.
- Obiecujesz, że wejdziesz tylko ty? – zapytałam ocierając łzy i chowając moje rany.
- Tak obiecuje. – powiedział a ja otworzyłam zamek i usiadłam po turecku na łóżku. Drzwi otworzyły się a ja ujrzałam Zayna z oczami pełnymi łez. Zamknął drzwi, usiadł koło mnie przytulił mnie do siebie mocno i milczał.
- Zayn.. Ja przepraszam, przepraszam, że to zrobiłam.. – wydukałam przez łzy.
- Już dobrze Katie, jestem przy tobie. – powiedział i ujął moją twarz w dłonie ocierając łzy.
- Dziękuję, że chociaż ty – wyszeptałam i znowu przytuliłam się do jego ciepłej szarej bluzy. Nawet nie wiem kiedy ale przytulona do niego zasnęłam.
Od autorek ;
Wiem, że Alex pisała, że rozdział będzie w godzinach porannych ale nie byłabym wstanie wstawić więc jest teraz ;) ~ Katie. xoxo
Możecie również w komentarzach zadawać pytania do bohaterów. :) ~ Alex.
prolog.
Niall poprowadził mnie do łazienki, oczywiście przed lustro bo jakżeby inaczej. Zdjął moją koszulkę i krzyknął
- Alex kurwa spójrz na siebie, to odrażające! Żebra wystają ci jak pierdolonej anorektyczce i jeszcze śmiesz mówić że jesteś gruba?! - Odwróciłam się w jego stronę ze łzami w oczach.
- Ty pierdolony skurwysynie! - Zaczęłam tłuc pięściami po jego klatce piersiowej
- Gdybyś tylko wiedział że robię to dla Ciebie - .. Milczał.. - Tak też myślałam. - Odwróciłam się na pięcie i zwyczajnie uciekłam. Jak tchórz..
- Kate? Kurwa Kate gdzie jesteś?! - usłyszałam krzyk jego najlepszego przyjaciela Liama. Jedyny On mnie rozumiał.
- Cholera Katie coś ty narobiła?! - krzyknął przerażony biorąc mnie na ręce. A ja? Nie odpowiedziałam.. Nie miałam zwyczajnie siły..
Od Autorek: A więc tak prolog jak prolog, krótki.. 1 Rozdział jest już napisany. Dodam go jutro w porannych godzinach. Następne rozdziały będą dodawane co piątek. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Pozdrawiam Alex. ~
- Alex kurwa spójrz na siebie, to odrażające! Żebra wystają ci jak pierdolonej anorektyczce i jeszcze śmiesz mówić że jesteś gruba?! - Odwróciłam się w jego stronę ze łzami w oczach.
- Ty pierdolony skurwysynie! - Zaczęłam tłuc pięściami po jego klatce piersiowej
- Gdybyś tylko wiedział że robię to dla Ciebie - .. Milczał.. - Tak też myślałam. - Odwróciłam się na pięcie i zwyczajnie uciekłam. Jak tchórz..
~*~
Siedziałam w starym domu moim i Alex. Kolejna pusta strzykawka ląduje na ziemi. Gadam z sufitem bo podłoga mnie nie rozumie.. Sięgam po ostry przedmiot. To moje kolejne uzależnienie - samookaleczanie się. Jeden ruch pierwsza kreska wypełnia się krwią. Jestem SAMA, sama od kiedy ten skurwysyn poleciał na inną z większą dupą czy dekoltem..- Kate? Kurwa Kate gdzie jesteś?! - usłyszałam krzyk jego najlepszego przyjaciela Liama. Jedyny On mnie rozumiał.
- Cholera Katie coś ty narobiła?! - krzyknął przerażony biorąc mnie na ręce. A ja? Nie odpowiedziałam.. Nie miałam zwyczajnie siły..
Od Autorek: A więc tak prolog jak prolog, krótki.. 1 Rozdział jest już napisany. Dodam go jutro w porannych godzinach. Następne rozdziały będą dodawane co piątek. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Pozdrawiam Alex. ~
Bohaterowie.
Alex Carter.
Potrzebuję znaku, że coś się zmieni, potrzebuję powodu, żeby iść dalej.
Kate Carter.
szczęście nie oznacza,że wszystko jest idealnie,
Niall Horan.
Dam Ci radę na przyszłość. Nie zaczynaj czegoś, czego nie jesteś w stanie skończyć. Nie zaczynaj czegoś, co budzi w Tobie strach. Nie zaczynaj czegoś, do czego jeszcze nie dorosłeś.
Harry Styles.
kiedy przestajesz czegoś chcieć, wtedy to dostajesz.
Zayn Malik.
Potrzebuję zmian. bardzo i szybko. Bo inaczej zwariuje.
Liam Payne.
Dzieciństwo jest dobre dlatego, że każdy dzień zaczyna życie na nowo, bez ciężaru dnia wczorajszego.
Louis Tomlinson.
Myślę, że moje serce rozpoznało cię tej pierwszej nocy, kiedy się poznaliśmy. Tylko mózg potrzebował parę dodatkowych nocy, żeby je dogonić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)