Siemka c: z tej strony Katie. Mam smutną wiadomość. Zawieszamy bloga na czas.. No bliżej nieokreślony z powodów problemów osobistych. :(
Nie wiem kiedy wrócimy ale mam nadzieje, ze prędko! C:
Kocham Was xoxox.
- O hej! Właśnie o tej wyjątkowej osobie mówiłem wam
wczoraj. Proszę poznajcie moją dziewczynę Danielle. – oznajmił roześmiany Liam
wchodząc do kuchni. Zza niego wychyliła się chuda szatynka z bujnymi lokami
pięknymi oczyma i uśmiechem. Poczułam jak moje serce pęka na milion kawałków..
Bo tak, kocham Liama odkąd Go poznałam.
- Dzięki Curly – ucałowałam Go w policzek. – Idę do siebie.
Jak Niall przyjdzie to niech zajrzy do mnie – dodałam wchodząc na góre. Przechodząc
obok pokoju Payna słyszałam odgłosy miłości. Tak możecie się domyśleć co
robili.. Ze łzami w oczach wkroczyłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko
wcześniej zamykając drzwi na klucz. Zaczęłam gorzko płakać. Sama nie wiem,
dlaczego. Bolało mnie to, że On jest szczęśliwy z kimś innym a nie ze mną.. Ból
w sercu? Jest niedopisania. Ale na co ja liczyłam? Że któregoś dnia wpadnie do
mnie do pokoju krzycząc „Katie! Kocham Cię!” ? No chyba nie.. Ale jedno jest
pewne. Nigdy już nie będzie jak dawniej. Nie przyjdzie do mnie nie położy się
koło mnie nie przytuli mnie i nie powie „Będzie dobrze zobaczysz”. Na samą
myśli o tym zaczynam głośniej płakać. Rozległo się pukanie do drzwi.
- A no tak, cześć – powiedziałam drżącym głosem i ponownie
upiłam łyk kawy. Chcąc nie chcąc
musiałam słyszeć ich denną rozmowę.
-
Przepraszam, muszę iść na górę. – Po tych słowach bez
zawahania ruszyłam do swojego pokoju. Mój pokój to chyba jedyne bezpieczne
miejsce dla mnie. Mimowolnie z moich oczu poleciały łzy. Jestem zwykłą szmatą,
grubą paskudną szmatą. Moje
przemyślenia przerwał Niall, który bez pozwolenia wszedł do mojego pokoju
-
ALEX DO KURWY! CO TO MA BYĆ?! – Krzykneła wbiegając mi do
pokoju.
Od razu spiorunowałam go spojrzeniem. – tak wstałam. I już tego żałuje – zaśmiałam się i podążyłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki pomarańczowy sok i nutelle. Usiadłam na blacie kuchennym i zaczęłam konsumować.
Wystawiłam swoją ręke na wysokość swojej głowy Liam zrobił to samo i po chwili nasze ręce stanowiły jedność.
- Też Cię kocham Niall.. – wyszeptała. To było takie cholernie słodkie. Chwile później złączyli swoje usta w czułym pocałunku.
- No dobrze to ja ale nie bądź taka agresywna, jedna mi
wystarczy. Już mi dzisiaj przyjebała bo nie podałem jej soku. – Parsknął
śmiechem.
-
Miło, że tak o mnie myślisz, ale zrozum Alex ma mnie w dupie
więc i wicewersa nie będę dla niej
sztucznie miła.- Krzyknęła a z jej oczu poleciały łzy.
- Li..Li..Liam bez względu na to co się teraz stanie nie
wołaj nikogo tylko przy mnie bądź – ledwo co powiedziałam przez te duszności.
Moje ręce zaczęły się niemiłosiernie telepać a z moich oczu leciały łzy.
-Fajną masz piżamkę- odezwała się moja zaćpana siostra Kate
Stałam przy szafie mierząc spodnie, wszystkie za luźne. Mój cel został osiągnięty. Schudłam wyniszczając przy tym swój organizm. W głowie miałam ciągle słowa Niall'a "Wyglądasz jak pierdolona anorektyczka wyglądasz obrzydliwie", nie mogę tego znieść. Robię wszystko by mu się przypodobać, a on ma mnie zasadniczo w dupie. Dobra Alex ogarnij się poraz kolejny w tym dniu. Wkońcu wybrałam zwykłe dresy bo tylko to nie spadało mi z tyłka. Przyjrzałam się w lustrze poraz kolejny, sińce pod oczami dodawały mi lat a przerzadzone włosy uczesałam w niechlujnego koka. Tak Alex tylko na to Cię stać. Jesteś marną podróbką szczęśliwego człowieka. Potrzeba mi kogoś dla kogo będę całym światem, potrzeba mi tych pierdolonych 36.6C przy sobie. Czy o tak dużo proszę?!
Siedziałam z Harrym w salonie, czasami myślałam że on jako jedyny potrafi mnie zrozumieć. Z Obrzydzeniem patrzyłam jak co chwilę sięga po kanapki, które następnie lądują w jego buzi. Obrzydza mnie to, jestem trzeci dzień na głodówce, żyję tylko wodą. Tak bardzo chciałabym coś zjeść,ale tego nie zrobię.. nie mogę.. przytyję. Hazz popatrzył się na mnie i podsunął pod nos kanapkę
-Co nie zmienia faktu że cię nienawidzę! - Krzyknęłam śmiejąc się. Hazz uśmiechnął się i przybliżył do mnie spoglądając mi w oczy.
–Błagam.. zacznij jeść.. nie chcę cię odwiedzać na cmentarzu.- Z moich oczu poleciały łzy a jedyne co potrafiłam zrobić to wtulić się w mojego przyjaciela. Dlaczego to tak boli? Dlaczego ranię bliskich? Nie chcę, ale nie potrafię inaczej. Czy dam radę pokonać swoje uzależnienie?
- Tylko coś piśniesz a powiem im, że jesteś od tygodnia na głodówce – ostrzegłam ją odwijając nogawke moich szortów i wyciągając z szafki żyletkę robiąc kilka nowych krwawych śladów na nodze. Poczułam ukojenie..
- Obiecujesz, że wejdziesz tylko ty? – zapytałam ocierając łzy i chowając moje rany.